Skip to main content

Ostatnie miesiące to dla WeSub czas wyjątkowy. Mamy powody do świętowania – i to nie jeden.

Jeszcze niedawno celebrowaliśmy przekroczenie 10 000 zrealizowanych transakcji, zaraz potem przyszły czwarte urodziny firmy, a teraz odnotowaliśmy kolejny przełom: łączna wartość sprzętu objętego subskrypcją przekroczyła 20 milionów euro. To nie tylko liczby – to konkretne firmy, realne potrzeby i zmiana myślenia o tym, czym jest technologia w biznesie. Właśnie ten moment stał się idealną okazją do rozmowy z Mariuszem Szałaganem, założycielem i CEO WeSub. O początkach, o przyszłości, i o tym, dlaczego subskrypcja to nie moda, ale trwała zmiana.

zdjecie pracowników firmy Wesub wraz z Mariuszem Szłaganem CEO świętujących 4 urodziny firmy

Mariusz, pamiętasz moment, kiedy narodził się pomysł na WeSub?

Tak, bardzo wyraźnie. Wszystko zaczęło się z osobistej frustracji – chcieliśmy mieć dostęp do dobrego sprzętu bez konieczności przechodzenia przez skomplikowaną papierologię finansową. To był przełom 2018 roku. Zainspirowaliśmy się rynkiem amerykańskim, gdzie subskrypcje rosły kilka razy szybciej niż klasyczna sprzedaż. Pomyśleliśmy: „czemu nie u nas?” W Polsce brakowało elastycznych form dostępu do wielu produktów – i to był punkt zapalny.

Jak wyglądały początki? Co czułeś, kiedy zobaczyłeś pierwszy „wynajęty” przedmiot?

To było jak zobaczyć własny produkt na półce – tylko że w użyciu, w ruchu. Każdy kolejny „pierwszy raz” – pierwsza subskrypcja laptopa, pierwsze dziesięć umów miesięcznie, pierwszy ekspres do kawy, tysiąc umów miesięcznie – utwierdzał nas, że ten model ma sens. To były momenty, które budowały prawdziwą wiarę w skalowalność całego przedsięwzięcia.

Mariusz Szałagan i Sebastian Kuk Wesub

Co było najtrudniejsze na starcie?

Początkowo byliśmy niszą. 9,5 osoby na 10 mówiło „nie, dzięki”. To „pół” to ktoś, kto nie uciekł od razu, tylko posłuchał. Musieliśmy budować rynek od zera – edukować, tłumaczyć, inspirować. Dziś słucha nas już 3 na 10, a reszta się przekonuje. To zasługa zmieniających się nawyków konsumenckich – i naszej determinacji.

Dziś świętujemy 20 milionów euro. Co ta liczba oznacza?

To przede wszystkim sygnał, że model subskrypcyjny się przyjął. Klienci nie chcą już koniecznie posiadać – wolą korzystać. A my trafiliśmy w ten moment z ofertą, która dokładnie odpowiada na tę potrzebę. To dla nas dowód, że prawdziwy wzrost jest dopiero przed nami. Subskrypcja przestała być ciekawostką – stała się standardem nowoczesnego podejścia do użytkowania technologii.

Trafiają do Was tylko laptopy i telefony?

Zdecydowanie nie. Od klasycznych laptopów i ekspresów do kawy, przez urządzenia EMS i fotele masujące, aż po sprzęt beauty czy gastronomiczny. Często słyszymy pytanie: „czy to też można?”. Jeśli to działa, jest premium i ma sens użytkowy – odpowiedź zwykle brzmi „tak”.

Dlaczego subskrypcja to przyszłość?

Bo wolimy wygodę. Nie chcemy się martwić, co zrobić, gdy coś się zepsuje, jak to ubezpieczyć, jak sfinansować. Płacisz, używasz, wymieniasz. A technologia zmienia się błyskawicznie – model posiadania nie nadąża. Subskrypcja jest naturalną odpowiedzią na ten pęd.

Jak reagują na to firmy?

Zmienili sposób myślenia. Dziś wiele firm nie chce kupować sprzętu „na zawsze”. Potrzebują go na konkretny projekt, na miesiąc, pół roku. Leasing trwa za długo. Zakup to za duży wydatek. Subskrypcja daje elastyczność i pozwala lepiej zarządzać budżetem – to realna przewaga konkurencyjna.

Gdzie widzicie dalszy rozwój?


W Polsce celujemy w zdobycie 5% rynku elektroniki użytkowej – to minimum 2,5 mld PLN rocznie. Ale widzimy też ogromny potencjał w branżach takich jak beauty, medycyna czy gastronomia. Już teraz działamy we Francji i Szwajcarii. Chcemy być liderem subskrypcji w Europie – i jesteśmy na dobrej drodze.

                        

A zespół? Co Cię w nim najbardziej cieszy?

To, jak wiele osób, które zaczynały u nas bez doświadczenia, dziś podejmują kluczowe decyzje. Bo traktują firmę jak swoją. I nie boją się konstruktywnych sporów. To pokazuje, że mamy zdrową kulturę – odważną, odpowiedzialną i otwartą na zmiany.

Masz jakąś zasadę jako lider?

Słuchanie – ludzi, klientów, Partnerów. Elastyczność – bo rynek zmienia się z dnia na dzień. I pokora – trzeba mieć odwagę przyznać, że się czegoś nie wie. Tylko wtedy można się naprawdę uczyć.

Skąd czerpiesz energię?

Mam swój rytuał – codziennie o 5 rano wychodzę pobiegać. To czas na uporządkowanie myśli i planów. To, co mnie napędza, to świadomość, że jesteśmy w środku zmiany. Tak jak kiedyś leasing auta był innowacją, a dziś jest normą – tak samo będzie z elektroniką. Chcę być częścią tej zmiany.

Czego nauczyło Cię prowadzenie WeSub?

Że misja i wizja to nie są puste hasła. W dynamicznym środowisku potrzebujesz kompasu. Wartości i kierunku. Nawet jeśli droga jest kręta – musisz wiedzieć, dokąd zmierzasz.

Jak wyglądałby Twój idealny dzień za 5 lat?

Poranny bieg, kawa, raporty z kilku krajów. A potem – wejście na nowy rynek, gdzie jeszcze nikt nie dotarł z modelem subskrypcyjnym. Chciałbym, by WeSub kojarzono z jakością, skalą i odwagą do przecierania nowych szlaków.

Na koniec – co powiedziałbyś sobie sprzed startu WeSub?

Celuj od razu wysoko. Zaufaj ludziom. I nie bój się ryzyka – to jedyna droga do dużej gry. Lepiej popełnić kilka błędów, niż przespać swoją szansę.

Dziś WeSub to ponad 20 milionów euro w sprzęcie, który dzięki subskrypcji zmienia sposób, w jaki pracują i rozwijają się firmy w Polsce i za granicą. Ale to dopiero początek. Naszą ambicją jest nie tylko skalowanie modelu, ale i wyznaczanie nowych standardów – elastycznych, wygodnych i zorientowanych na przyszłość. Bo przyszłość to korzystanie, nie posiadanie. A my ją właśnie budujemy.